Dzisiaj wspólnie pożegnaliśmy Zenka Wierzbickiego.
Zenku, Przyjacielu Drogi….
Zbieram myśli, zbieram słowa, cóż powiedzieć?
Wiem, że nieco zmieniam Twój plan na pożegnanie, którego miało nie być, ale nie potrafię choćby symbolicznie, słowami, nie pożegnać się z Tobą.
Byłeś i wydawało się, że zawsze będziesz, naszym dobrym duchem, pędzącą strzałą, która zawsze i wszystko dopnie na ostatni guzik, zachęci do spotkania, przewidzi trudności, wszystko ZAŁATWI.
W te wszystkie rozdania brydżowe, kuluarowe rozmowy tchnąłeś swego niepokornego ducha. Ilu to przeciwnościom losu stawiłeś czoła, ile demonów pokonałeś? Byłeś i zostaniesz w mojej pamięci symbolem zwycięskiej walki, owocnej odbudowy utraconych marzeń i wspaniałego podnoszenia się z upadku. Siłą sprawczą naprawiania błędów, mógłbyś obdarzyć całe tabuny zagubionych.
Ciężko Zeniu , ciężko i nie do wiary, że poszedłeś organizować turnieje w innym wymiarze.
Poczytuję sobie za wyróżnienie i zaszczyt, że dopuściłeś mnie do swojego świata, że dane mi było poznać Cię i z Tobą obcować.
Przepraszam, że mimo zakazu wspominam Cię pisząc te słowa o Tobie.
Sądzę jednak, że zrozumiesz ból i poczucie osamotnienia. Wybacz mi tę niesubordynację.
Odpoczywaj, Zeniu Przyjacielu , zasłużyłeś. Odpoczywaj i czuwaj nad swoimi najbliższymi z wysokości niebiańskich przestworzy.
Nie zapomnij przygotować dla nas perfekcyjnego rozdania.
Tęsknię , tęsknię bardzo , jak…cholera.
Dzięki, że BYŁEŚ.
Krzysztof Buzała